Ballada o chochli :-)

Jest we mnie (jak pewnie w każdym z nas) trochę lęków i obaw, które jednak rozpuszczają się w takich chwilach. Przypadkowych spotkań. Gorączkowego i absurdalnego poszukiwania chochli, którą ukradło jakieś dziwne zwierzątko.
W nocy temperatura spadła do zera.

Jakieś zwierzątko porwało chochlę do zupy, ale zupy nie ruszyło. Być może dlatego, że zupa pachniała mu za intensywnie. Imbirem, jałowcem i czosnkiem. Oraz wolnością.

Chochlę odnalazł jeden ze wspinaczy, którzy rano dziarsko wbiegali na górę. Na drewnianej rączce widać było ślady zębów a sama chochla leżała podobno na ścieżce kilkadziesiąt metrów powyżej obozowiska.

Rano od strony Gór Towarnych powiał zimny wiatr. Wiatr, który naprawdę przynosi za sobą zimę.

Starszy mężczyzna, który mijał obozowisko opowiedział o tęsknocie za Tatrami. I za ojcem, który zmarł w wieku 96 lat ale do końca w zasadzie zachował dobre zdrowie. Dobrze, że chochla już się odnalazła, bo mężczyzna ogrzał się zupą a potem poszedł dalej w dół.

Jest we mnie (jak pewnie w każdym z nas) trochę lęków i obaw, które jednak rozpuszczają się w takich chwilach. Przypadkowych spotkań. Gorączkowego i absurdalnego poszukiwania chochli, którą ukradło jakieś dziwne zwierzątko.

Patrzę na góry Towarne Duże i góry Towarne Małe. W oddali widać zamek w Olsztynie. Piętrzące się w mojej głowie kłębuszki myśli na chwilę opadają spokojnie.

Październik 2021 r.
Katarzyna Szota-Eksner
Geek Factory