O końcach świata czyli hen daleko...

Mój iPhone pokazuje mi, że w stolicy Grenlandii Nuuk jest teraz temperatura -4 stopnie a w Workucie zero.
,,Finnamark to kraniec. Nie ma znaczenia, skąd się patrzy, bo to nadal będzie albo daleko, albo hen daleko. Słowo hen w języku norweskim odnosi się do odległości, tyle że równie dobrze może znaczyć po drugiej stronie globu, jak i tuż za rogiem (cyt Ilona Wiśniewska, Hen)

To przecież zupełnie inaczej niż u nas!

We wtorek rano zerwał się nagle ciepły wiatr. Na tarasie pojawiło się kilka zeschniętych liści.

I trzy biedronki.

Kot poczuł się zdecydowanie lepiej, wskoczył na stół ogrodowy, zastygł na chwilkę a potem odszedł.

,,Mówią, że na Północy marznąć przestaje się po trzech latach. Zimno jest dobre, jeśli się go nie bać. W futrach z zabitych zwierząt po pewnym czasie marznie się nadal, ale człowiek nie stara się za wszelką cenę ogrzać, tylko właśnie to zimno przeżyć, wejść w nie, nie tracąc uwagi, rozsiąść się wygodnie we własnym lodowatym ciele i czuć, że krew w nim krąży i będzie krążyć, być może tylko trochę ostygnie.”
(Cyt Ilona Wiśniewska, Lud)

Kasia ciekawe co Ci się będzie dziś śnić - pisze do mnie Monika po naszej nocnej wędrówce po Pyskowicach.

Nocne Pyskowice wyglądają zupełnie inaczej. Gubię się w uliczkach dookoła rynku, zachłannie słuchając opowieści Moniki.
Poznajesz gdzie jesteśmy? - pyta zatroskanym głosem Monika.

...

Qullissat to małe górnicze miasteczko na Grenlandii. Marie urodziła się w 1954 roku i wychowała w jednym z drewnianych domów. Jej ojciec pracował oczywiście jako górnik. Z dzieciństwa Marie zapamiętała, że gdy przywozili wieloryba, to dzielono go sprawiedliwie między wszystkich. Pierwsze plotki o planowanym zamknięciu kopalni pojawiły się tuż po II wojnie światowej.

Ojciec Marii nie wierzył, że zamkną Qullissat. Płakał na wieść o tej decyzji.

Tego dnia, gdy rozpoczęto wysiedlanie na przystani panowała zupełna cisza.

Ale w oficjalnym obiegu nie używano słowa ,,wysiedlenie”. Ówczesny minister do spraw Grenlandii oświadczył, że ci, którzy chcą, mogą zostać, ale nie wiadomo jak mieliby żyć, bo prąd zostanie odcięty, niektóre wejścia do kopalni zostaną wysadzone w powietrze i nie będzie kontaktu ze światem.

Przeprowadzka odbyła się zatem w pośpiechu. Ojciec Marie zostawił kilka mebli twierdząc, że jeszcze tu wróci.

Dla jednych zmiana okazała się korzystna. Dla drugich rozpoczęła pasmo nieszczęść.

Jak to w życiu bywa.

Rodzice Marie odwiedzili opuszczone miasto tylko raz.
(Źródło Ilona Wiśniewska, Lud)

U nas październikowe słońce przypala nosy i budzi zdumienie.

Hen to w moim języku raczej daleko. Hen daleko.

Nie wiem jak to wyrazić słowami ale mam czasem wrażenie, że te końce świata są mi wyjątkowo bliskie.

Październik 2018 r.
Katarzyna Szota-Eksner
Geek Factory