Becoming? O książce Michelle Obamy...
Audre Lorde moja ulubiona czarna i gniewna feministka (poetka i lesbijka) pisze, że ,,gdy z konieczności uświadomiłam sobie własną śmiertelność to okazało się, że najbardziej żałuję milczenia”
I że milczeń, które trzeba przerwać jest tak wiele. (Źródło: Audre Lorde, Siostra Outsiderką)
I że milczeń, które trzeba przerwać jest tak wiele. (Źródło: Audre Lorde, Siostra Outsiderką)
Podobno kobieta używa 20 tysięcy słów na dzień. A mężczyzna tylko 7 tysięcy.
To miłe.
Czy naprawdę mamy coś do powiedzenia?
Przeczytałam biografie Michelle Obamy, Becoming.
Nie podzielam niestety ogólnoświatowych zachwytów.
Raczej jestem nią rozczarowana.
Tak, oczywiście wątek rasowy jest mocny i ważny. Michelle jako czarna kobieta z biednej dzielnicy wielokrotnie musiała udowadniać sama sobie i innym, że nie jest gorsza od otaczających ją na różnych etapach jej kariery ludzi (białych ludzi).
Reszta?
Dla mnie to jest opowieść o kobiecie, której mąż tuż po ślubie wyjechał na pięć tygodni na Bali żeby pisać książkę - ,,musiałam pamiętać o tym, że wyszłam za mąż za niesztampowego myśliciela”.
(Czy walka mojej ukochanej Virgini Woolf o własny pokój nie skończyła się jednak porażką?)
Becoming to również książka o kobiecie, która tak wiele pisząc o niezależności kobiet, przez ponad dwie dekady godziła się na ogromne poświęcenie dla politycznej kariery męża.(Od roku 1996 kiedy to Barac Obama został senatorem do roku 2016 kiedy przestał być prezydentem bywał w domu jedynie okazjonalnie.)
Jest to zatem też książka o samotnym macierzyństwie.
Wątek dotyczący kryzysu państwa Obamów (przez wielu recenzentów książki przywoływany jako autentyczny i poruszający) rozśmieszył mnie.
Obamowie korzystali z pomocy poradni psychologicznej. Dowiadujemy się, że dzięki tej pomocy Barack poprawił swój sposób komunikacji z rodziną (?) a Michelle jeszcze bardziej usprawniła swój grafik organizując trochę czasu dla siebie w godzinach między 5 a 6:30 rano (zaczęła wtedy chodzić na siłownię). A wszystko to było możliwe dzięki mamie Michelle, która przyjeżdżała do Obamów o 4:45 rano, żeby przypilnować dzieci.
Jest wiele takich zgrzytów w książce.
Oczywiście dobrze jest wspierać ukochaną osobę. Marzy mi się jednak kobieta - prezydent, wspierana przez kochającego partnera. Czy to jest w ogóle możliwe? I czy wtedy jej partner/mąż napisałby swój Becoming?
Czy książka Obamy to zatem obowiązkowa lektura dla młodych kobiet? (jak przeczytałam w jednej z recenzji).
Audre Lorde moja ulubiona czarna i gniewna feministka (poetka i lesbijka) pisze, że ,,gdy z konieczności uświadomiłam sobie własną śmiertelność to okazało się, że najbardziej żałuję milczenia”
I że milczeń, które trzeba przerwać jest tak wiele. (Źródło: Audre Lorde, Siostra Outsiderką)
Becoming Michelle Obamy nie jest dla mnie książką rewolucyjną.
A mogłaby nią być, bo bystrości umysłu i determinacji Michelle nie brakuje. Becoming jest kolejną historią (herstorią) wyjątkowej kobiety poświęcającej się dla mężczyzny.
To miłe.
Czy naprawdę mamy coś do powiedzenia?
Przeczytałam biografie Michelle Obamy, Becoming.
Nie podzielam niestety ogólnoświatowych zachwytów.
Raczej jestem nią rozczarowana.
Tak, oczywiście wątek rasowy jest mocny i ważny. Michelle jako czarna kobieta z biednej dzielnicy wielokrotnie musiała udowadniać sama sobie i innym, że nie jest gorsza od otaczających ją na różnych etapach jej kariery ludzi (białych ludzi).
Reszta?
Dla mnie to jest opowieść o kobiecie, której mąż tuż po ślubie wyjechał na pięć tygodni na Bali żeby pisać książkę - ,,musiałam pamiętać o tym, że wyszłam za mąż za niesztampowego myśliciela”.
(Czy walka mojej ukochanej Virgini Woolf o własny pokój nie skończyła się jednak porażką?)
Becoming to również książka o kobiecie, która tak wiele pisząc o niezależności kobiet, przez ponad dwie dekady godziła się na ogromne poświęcenie dla politycznej kariery męża.(Od roku 1996 kiedy to Barac Obama został senatorem do roku 2016 kiedy przestał być prezydentem bywał w domu jedynie okazjonalnie.)
Jest to zatem też książka o samotnym macierzyństwie.
Wątek dotyczący kryzysu państwa Obamów (przez wielu recenzentów książki przywoływany jako autentyczny i poruszający) rozśmieszył mnie.
Obamowie korzystali z pomocy poradni psychologicznej. Dowiadujemy się, że dzięki tej pomocy Barack poprawił swój sposób komunikacji z rodziną (?) a Michelle jeszcze bardziej usprawniła swój grafik organizując trochę czasu dla siebie w godzinach między 5 a 6:30 rano (zaczęła wtedy chodzić na siłownię). A wszystko to było możliwe dzięki mamie Michelle, która przyjeżdżała do Obamów o 4:45 rano, żeby przypilnować dzieci.
Jest wiele takich zgrzytów w książce.
Oczywiście dobrze jest wspierać ukochaną osobę. Marzy mi się jednak kobieta - prezydent, wspierana przez kochającego partnera. Czy to jest w ogóle możliwe? I czy wtedy jej partner/mąż napisałby swój Becoming?
Czy książka Obamy to zatem obowiązkowa lektura dla młodych kobiet? (jak przeczytałam w jednej z recenzji).
Audre Lorde moja ulubiona czarna i gniewna feministka (poetka i lesbijka) pisze, że ,,gdy z konieczności uświadomiłam sobie własną śmiertelność to okazało się, że najbardziej żałuję milczenia”
I że milczeń, które trzeba przerwać jest tak wiele. (Źródło: Audre Lorde, Siostra Outsiderką)
Becoming Michelle Obamy nie jest dla mnie książką rewolucyjną.
A mogłaby nią być, bo bystrości umysłu i determinacji Michelle nie brakuje. Becoming jest kolejną historią (herstorią) wyjątkowej kobiety poświęcającej się dla mężczyzny.