Krzątactwo i pyłki znad Sahary...
Wczoraj znad Sahary napłynęła wielka chmura pyłu. Drobinki piasku pokryły mój świeżo umyty samochód, biały obrus na stole i przykurzyły kota, który akurat wygrzewał się w słońcu. A w Trójce mądry pan tłumaczył, że wszystko to z powodu układów barycznych, które sprzyjają transportowi powietrza z Afryki.
Rano zamiotłam zatem schody. Bo pies wrócił ze spaceru. Brudne łapki zostawiają ślady. Jeden ślad. Jeden schodek. Drugi ślad i tak dalej.
Po południu zamiotłam te same ślady, bo pojawiły się tym razem na trzecim schodku.
„Niemniej nadal trzeba zamiatać, ścierać, ustawiać. A ziemia zasypuje mieszkanie. Nic gwałtownego. Przecież nie mieszkam pod obsuwającym się urwiskiem. Niepostrzeżenie. Wnoszona po odrobinie na butach, spadająca z powietrza, nie wiadomo skąd”
Wieki temu siedziałam w piaskownicy a moje dzieci bawiły się grzecznie i być może robiły wtedy babki z piasku. Obok mnie na krawędzi piaskownicy przycupnęła jakaś kobieta i zaczęła opowiadać:
- Dziś rano, Zosia zasnęła a ja szybciutko, bo wie pani jak te dzieci szybko się budzą, pranie wstawiłam, naczynia ze zmywarki hop, drugą ręką guzik przyszyłam i jeszcze pyłek starłam i ziemniaki nastawiłam, szybciutko i migiem to wszystko.
„Krzątactwo należy do naczelnych kategorii ujmujących obecność w świecie. Jest sposobem bycia w codzienności. Ptaka, człowieka, owada, bez wyjątków. Choć różnorodnie przejawia się krzątanie, stanowi dynamiczny fundament codzienności. Kto bytuje krzątaczo, ma w niej udział. To nas łączy. Należymy do bytów krzątaczych i z tej racji wchodzimy w codzienność. Podobnie jak mrówka i żuk gnojak”.
Wieczorem wirujące i egzotyczne drobinki pyłu osiadły na naszym stole ogrodowym. Przetarłam go ściereczką i popatrzyłam na zachodzące słońce, które nabrało niezwykle intensywnych barw.
Cytaty pochodzą z traktatu filozoficznego napisanego przez kobietę - Szczeliny Istnienia, Jolanta Brach - Czaina.