Tak. Myślę o lecie...
,, Kolor różowy czyli minus zielony.
Nadchodzi zima i chłód staje się coraz bardziej dotkliwy. Wskaźniki zanieczyszczeń powietrza przesuwają się na skali koloru w stronę coraz bardziej toksycznego różu. Smętny pejzaż zielonego czarnego Śląska. Każdej zimy próbując sięgnąć wzrokiem jak najdalej w niebo mylimy stado czarnych wron z unoszącymi się płatkami czarnego śniegu-skrawkami palonych śmieci i sadzy.”
…
Nadchodzi zima i chłód staje się coraz bardziej dotkliwy. Wskaźniki zanieczyszczeń powietrza przesuwają się na skali koloru w stronę coraz bardziej toksycznego różu. Smętny pejzaż zielonego czarnego Śląska. Każdej zimy próbując sięgnąć wzrokiem jak najdalej w niebo mylimy stado czarnych wron z unoszącymi się płatkami czarnego śniegu-skrawkami palonych śmieci i sadzy.”
…
Na wystawie w bytomskiej Kronice przystaję na dłużej przy jednej z instalacji. Kolektyw Biuro Podróży, Uczuleni na kolor.
,, Kolor różowy czyli minus zielony.
Nadchodzi zima i chłód staje się coraz bardziej dotkliwy. Wskaźniki zanieczyszczeń powietrza przesuwają się na skali koloru w stronę coraz bardziej toksycznego różu. Smętny pejzaż zielonego czarnego Śląska. Każdej zimy próbując sięgnąć wzrokiem jak najdalej w niebo mylimy stado czarnych wron z unoszącymi się płatkami czarnego śniegu-skrawkami palonych śmieci i sadzy.”
…
Wczorajszy dzień był taki właśnie ciemny. Ludzie gromadzili się zatem wokół lampek w kawiarniach. Próbowali trzymać za ręce. Ci bardziej samotni ściskali w dłoniach kubki z herbatą.
Ktoś przytulił psa.
W kinie Judy rozstając się ze swoim kolejnym mężem – oszustem wykrzyczała mu prosto w serce:
- Ty zawsze jesteś na widowni. Siedzisz i obserwujesz. Oceniasz.
Nie wiesz ile wysiłku kosztuje mnie utrzymanie uwagi publiczności. Dawanie z siebie wszystkiego.
Judy krzycząc-krzywiła usta niemiłosiernie pomalowane na czerwony kolor.
(Jej usta przykuwały zresztą moją uwagę przez cały film. Najbardziej gdy rozpaczliwie drżały, bo świat Judy się rozsypywał).
Tak. Myślę o lecie…
,, Kolor różowy czyli minus zielony.
Nadchodzi zima i chłód staje się coraz bardziej dotkliwy. Wskaźniki zanieczyszczeń powietrza przesuwają się na skali koloru w stronę coraz bardziej toksycznego różu. Smętny pejzaż zielonego czarnego Śląska. Każdej zimy próbując sięgnąć wzrokiem jak najdalej w niebo mylimy stado czarnych wron z unoszącymi się płatkami czarnego śniegu-skrawkami palonych śmieci i sadzy.”
…
Wczorajszy dzień był taki właśnie ciemny. Ludzie gromadzili się zatem wokół lampek w kawiarniach. Próbowali trzymać za ręce. Ci bardziej samotni ściskali w dłoniach kubki z herbatą.
Ktoś przytulił psa.
W kinie Judy rozstając się ze swoim kolejnym mężem – oszustem wykrzyczała mu prosto w serce:
- Ty zawsze jesteś na widowni. Siedzisz i obserwujesz. Oceniasz.
Nie wiesz ile wysiłku kosztuje mnie utrzymanie uwagi publiczności. Dawanie z siebie wszystkiego.
Judy krzycząc-krzywiła usta niemiłosiernie pomalowane na czerwony kolor.
(Jej usta przykuwały zresztą moją uwagę przez cały film. Najbardziej gdy rozpaczliwie drżały, bo świat Judy się rozsypywał).
Tak. Myślę o lecie…