Herstoria pani Drozd. Targ jest moim biurem...
W 2002 roku przed kolejnymi wyborami pani Jola postanowiła, że jej Komitet Wyborczy będzie się składał z samych kobiet. ,,Postanowiłam promować kobiety, bo jest im trudniej – boją się poddawać weryfikacji, musza godzić zajęcia domowe z zawodowymi.”
,,Kiedy miałam trzy miesiące to przenieśliśmy się do Pyskowic’’ – zaczyna swoją opowieść chyba jedna z najbardziej rozpoznawalnych pyskowiczanek pani Jolanta Drozd (po raz piąty piastująca funkcję przewodniczącej Rady Miasta, w samej radzie po raz siódmy).
,,I tak już zostałam w tych Pyskowicach’’ – śmieje się.
,,Z krótką przerwą na studia rolnicze w Warszawie.” – dodaje.
A skąd u pani Jolanty takie zaangażowanie w sprawy miasta? – zastanawiam się.
…
Targ jest moim biurem.
Gospodarstwo ogrodnicze mąż pani Jolanty Drozd prowadził od zawsze, ale kiedy w latach dziewięćdziesiątych załamał się rynek hurtowy, to pani Jola - żona rolnika sama zaczęła chodzić na targ, żeby sprzedawać warzywa i kwiaty, które wyhodowała z mężem. Rzodkiewka, sałata, jesienią chryzantemy. Pracy zawsze było dużo. Na targu jak to na targu rozmawiało się z ludźmi. Pojawiało się mnóstwo problemów i panie działkowiczki (sic! co za cudowna feminatywa czyli rzeczowniki rodzaju żeńskiego utworzony od rzeczownika męskiego, pani Jola używa go w rozmowie ze mną zupełnie naturalnie) rozmawiały o różnych sprawach pomiędzy wybieraniem dorodnej rzodkiewki czy zielonej sałaty.
Bo Pani Drozd była od zawsze bardzo sprawczą kobietą i potrafiła wiele załatwić!
,,Jednak ile razy przychodziłam z interwencjami do ówczesnego burmistrza to go nie było. Postanowiłam zatem sama się zaangażować!”
W 1994 roku Jolanta Drozd po raz pierwszy pozbierała podpisy, wystartowała w wyborach samorządowych i… została radną. Wtedy też skończyła studia podyplomowe z zakresu wiedzy o samorządzie. Pracy było coraz więcej ale ona wciąż sprzedawała na targu warzywa (robi to zresztą do dziś).
Ludzie kupują sałatę ale jednocześnie opowiadają o ważnych i trudnych sprawach. Tak jest przecież łatwiej niż przyjść do biura. Na pewno bardziej naturalnie.
,,Czy trudniej jest być kobietą – samorządowcem niż mężczyzną sprawującym tą funkcję?’’ – pytam.
,,O tyle trudniej, że trzeba być naprawdę dobrą. Mężczyznom czasem wystarczy, że są mężczyznami.” – odpowiada pani Drozd.
W 2002 roku przed kolejnymi wyborami pani Jola postanowiła, że jej Komitet Wyborczy będzie się składał z samych kobiet. ,,Postanowiłam promować kobiety, bo jest im trudniej – boją się poddawać weryfikacji, musza godzić zajęcia domowe z zawodowymi.”
Niestety dziś w 2020 roku wciąż widać te dysproporcje. W piętnastoosobowej Radzie Miasta Pyskowic są tylko cztery kobiety.
,,Ludzie nie głosują na kobiety…” – ze smutkiem mówi pani Drozd. A przecież stanowimy połowę społeczeństwa, często piastując ważne opiekuńcze funkcje i świetnie sobie z nimi radzimy. Na koniec naszej rozmowy pani Jola uśmiecha się ciepło.
…
Pani Jolanto tym bardziej dziękujemy za niezłomne zaangażowanie w sprawy miasta!
Fotki Monika Burszczan
,,I tak już zostałam w tych Pyskowicach’’ – śmieje się.
,,Z krótką przerwą na studia rolnicze w Warszawie.” – dodaje.
A skąd u pani Jolanty takie zaangażowanie w sprawy miasta? – zastanawiam się.
…
Targ jest moim biurem.
Gospodarstwo ogrodnicze mąż pani Jolanty Drozd prowadził od zawsze, ale kiedy w latach dziewięćdziesiątych załamał się rynek hurtowy, to pani Jola - żona rolnika sama zaczęła chodzić na targ, żeby sprzedawać warzywa i kwiaty, które wyhodowała z mężem. Rzodkiewka, sałata, jesienią chryzantemy. Pracy zawsze było dużo. Na targu jak to na targu rozmawiało się z ludźmi. Pojawiało się mnóstwo problemów i panie działkowiczki (sic! co za cudowna feminatywa czyli rzeczowniki rodzaju żeńskiego utworzony od rzeczownika męskiego, pani Jola używa go w rozmowie ze mną zupełnie naturalnie) rozmawiały o różnych sprawach pomiędzy wybieraniem dorodnej rzodkiewki czy zielonej sałaty.
Bo Pani Drozd była od zawsze bardzo sprawczą kobietą i potrafiła wiele załatwić!
,,Jednak ile razy przychodziłam z interwencjami do ówczesnego burmistrza to go nie było. Postanowiłam zatem sama się zaangażować!”
W 1994 roku Jolanta Drozd po raz pierwszy pozbierała podpisy, wystartowała w wyborach samorządowych i… została radną. Wtedy też skończyła studia podyplomowe z zakresu wiedzy o samorządzie. Pracy było coraz więcej ale ona wciąż sprzedawała na targu warzywa (robi to zresztą do dziś).
Ludzie kupują sałatę ale jednocześnie opowiadają o ważnych i trudnych sprawach. Tak jest przecież łatwiej niż przyjść do biura. Na pewno bardziej naturalnie.
,,Czy trudniej jest być kobietą – samorządowcem niż mężczyzną sprawującym tą funkcję?’’ – pytam.
,,O tyle trudniej, że trzeba być naprawdę dobrą. Mężczyznom czasem wystarczy, że są mężczyznami.” – odpowiada pani Drozd.
W 2002 roku przed kolejnymi wyborami pani Jola postanowiła, że jej Komitet Wyborczy będzie się składał z samych kobiet. ,,Postanowiłam promować kobiety, bo jest im trudniej – boją się poddawać weryfikacji, musza godzić zajęcia domowe z zawodowymi.”
Niestety dziś w 2020 roku wciąż widać te dysproporcje. W piętnastoosobowej Radzie Miasta Pyskowic są tylko cztery kobiety.
,,Ludzie nie głosują na kobiety…” – ze smutkiem mówi pani Drozd. A przecież stanowimy połowę społeczeństwa, często piastując ważne opiekuńcze funkcje i świetnie sobie z nimi radzimy. Na koniec naszej rozmowy pani Jola uśmiecha się ciepło.
…
Pani Jolanto tym bardziej dziękujemy za niezłomne zaangażowanie w sprawy miasta!
Fotki Monika Burszczan