Droga do Skały...
Teraz pomimo zasp Galloperek dzielnie pnie się do góry. W pewnym momencie jednak wypadamy z traktu. Samochód uderza tyłem w drzewo i grzęźnie w rozjeżdżonym śniegu. (Zepsuta jest obudowa tablicy rejestracyjnej i jest mi z tego powodu bardzo smutno ale zaraz potem smutek przeradza się w działanie.)
Droga do Skały jest kręta i kompletnie zasypana śniegiem. Ostatnio nie udało nam się tam wjechać.
Teraz pomimo zasp Galloperek dzielnie pnie się do góry. W pewnym momencie jednak wypadamy z traktu. Samochód uderza tyłem w drzewo i grzęźnie w rozjeżdżonym śniegu. (Zepsuta jest obudowa tablicy rejestracyjnej i jest mi z tego powodu bardzo smutno ale zaraz potem smutek przeradza się w działanie.)
Podkopujemy mokry śnieg, pchamy, potem znowu odgarnianiamy śnieg. (Rozwiązujemy problem pierwszy a dopiero potem zabieramy się za drugi, chociaż ten drugi wydaje mi się nie do pokonania ale potem okazuje się zupełnie inaczej).
Po dwóch godzinach wielki sukces! Galloperek wyrywa się jak szalony do przodu.
Ognisko Zimowe (już tradycyjnie!) kiepsko się pali.
Wcześniej ciągniemy do góry wyschniętą gałąź. Niestety ona też nie chce się palić.
Grzane wino jednak rozgrzewa - łyk i ciepło wędruje wzdłuż gardła i dalej do brzucha. Serca ogrzewamy sobą oraz imbirem i kurkumą.
Mam zamarznięte stopy. Do butów dostał się śnieg. Rozcieram palce stóp - nie czuję nic i zaczynam troszkę panikować. Ale tylko przez chwilę - jestem przecież dzielna.
Tuż przed snem owinięta w ciepły śpiwór (śpimy w samochodzie bez ogrzewania) myślę o tym jak to jest w życiu.
Dzień wcześniej byłam zła i smutna (moja głowa podpowiadała mi okropne scenariusze).
Nie skończę mojego stażu psychoterapeutycznego w terminie.
(Odwołano zajęcia - kiedy je odrobię?)
Jednak sobie nie poradzę finansowo.
Wojna przyjdzie ze Wschodu.
Poziom lęku i depresji na świecie jest zatrważający.
Pandemia nas podzieliła - nawet z bliską mi
Kobietą nie zgadzamy się już.
Moja przyjaciółka czeka na wyniki ważnych badań i na diagnozę.
Oraz niespodziewane wydatki.
A teraz jestem tu. Czuje zapach ogniska, które nie chciało się palić. Słyszę ciszę. Moje ciało w śpiworze powoli się rozpuszcza.
Czuję już palce swoich stóp. Odszkrobuję kawałek zamarzniętego mrozu z szyby. Zza drzew przyglądają nam się różne Zwierzęta.
One Wiedzą!
Teraz pomimo zasp Galloperek dzielnie pnie się do góry. W pewnym momencie jednak wypadamy z traktu. Samochód uderza tyłem w drzewo i grzęźnie w rozjeżdżonym śniegu. (Zepsuta jest obudowa tablicy rejestracyjnej i jest mi z tego powodu bardzo smutno ale zaraz potem smutek przeradza się w działanie.)
Podkopujemy mokry śnieg, pchamy, potem znowu odgarnianiamy śnieg. (Rozwiązujemy problem pierwszy a dopiero potem zabieramy się za drugi, chociaż ten drugi wydaje mi się nie do pokonania ale potem okazuje się zupełnie inaczej).
Po dwóch godzinach wielki sukces! Galloperek wyrywa się jak szalony do przodu.
Ognisko Zimowe (już tradycyjnie!) kiepsko się pali.
Wcześniej ciągniemy do góry wyschniętą gałąź. Niestety ona też nie chce się palić.
Grzane wino jednak rozgrzewa - łyk i ciepło wędruje wzdłuż gardła i dalej do brzucha. Serca ogrzewamy sobą oraz imbirem i kurkumą.
Mam zamarznięte stopy. Do butów dostał się śnieg. Rozcieram palce stóp - nie czuję nic i zaczynam troszkę panikować. Ale tylko przez chwilę - jestem przecież dzielna.
Tuż przed snem owinięta w ciepły śpiwór (śpimy w samochodzie bez ogrzewania) myślę o tym jak to jest w życiu.
Dzień wcześniej byłam zła i smutna (moja głowa podpowiadała mi okropne scenariusze).
Nie skończę mojego stażu psychoterapeutycznego w terminie.
(Odwołano zajęcia - kiedy je odrobię?)
Jednak sobie nie poradzę finansowo.
Wojna przyjdzie ze Wschodu.
Poziom lęku i depresji na świecie jest zatrważający.
Pandemia nas podzieliła - nawet z bliską mi
Kobietą nie zgadzamy się już.
Moja przyjaciółka czeka na wyniki ważnych badań i na diagnozę.
Oraz niespodziewane wydatki.
A teraz jestem tu. Czuje zapach ogniska, które nie chciało się palić. Słyszę ciszę. Moje ciało w śpiworze powoli się rozpuszcza.
Czuję już palce swoich stóp. Odszkrobuję kawałek zamarzniętego mrozu z szyby. Zza drzew przyglądają nam się różne Zwierzęta.
One Wiedzą!