Droga cz.1
Zimowe ognisko wreszcie się rozpala. Noc w samochodzie jest zimna wydaje mi się, że słyszę dźwięk łapek wilków. Tupią tymi zimowymi łapkami wokół Galloperka. Potrzeba dłuższego czasu, żeby się rozgrzać w śpiworze (trochę panikuję z zimna).
Najpierw trzeba rozpalić ognisko.
Drewno jest mokre. Buty szybko przemakają.
Leśniczy, który pojawia się z pytaniem czy potrzebujemy pomocy pokazuje nam ślady wilków.
Podobno rysie polują w nocy więc jest nadzieja na spotkanie.
Zapada cisza.
Podgrzewam na kuchence gazowej czerwone wino. Dodaję imbir, miód, cynamon i goździki.
Ciepło.
Potem zaczynam kroić warzywa na rozgrzewającą zupę. Robi się ciemno, ognisko pali się słabym płomieniem.
Ktoś idzie. To ksiądz Stanisław, leśniczy powiedział mu, że będziemy nocować w samochodzie przyszedł wiec z oddalonej o 3 km leśniczówki, żeby zapytać czy nie potrzebujemy pomocy. Zapewniamy, że wiemy co robimy, rozmawiamy chwilę a potem ksiądz Stanisław znika w ciemnościach.
(Posłuchajcie państwo ciszy powiedział odchodząc.)
Zimowe ognisko wreszcie się rozpala. Noc w samochodzie jest zimna wydaje mi się, że słyszę dźwięk łapek wilków. Tupią tymi zimowymi łapkami wokół Galloperka.
Potrzeba dłuższego czasu żeby się rozgrzać w śpiworze (trochę panikuję z zimna).
Rano przyjeżdżają chłopaki ze Straży Granicznej żeby sprawdzić czy żyjemy.
Potem jemy pierogi z czosnkiem niedźwiedzim w Tarnawie Niżnej, pani mówi, że w nocy temperatura spadła do minus 15. Wciąż nie mam zasięgu w telefonie. Wyciągamy papierową mapę i planujemy dalszą Drogę….
Drewno jest mokre. Buty szybko przemakają.
Leśniczy, który pojawia się z pytaniem czy potrzebujemy pomocy pokazuje nam ślady wilków.
Podobno rysie polują w nocy więc jest nadzieja na spotkanie.
Zapada cisza.
Podgrzewam na kuchence gazowej czerwone wino. Dodaję imbir, miód, cynamon i goździki.
Ciepło.
Potem zaczynam kroić warzywa na rozgrzewającą zupę. Robi się ciemno, ognisko pali się słabym płomieniem.
Ktoś idzie. To ksiądz Stanisław, leśniczy powiedział mu, że będziemy nocować w samochodzie przyszedł wiec z oddalonej o 3 km leśniczówki, żeby zapytać czy nie potrzebujemy pomocy. Zapewniamy, że wiemy co robimy, rozmawiamy chwilę a potem ksiądz Stanisław znika w ciemnościach.
(Posłuchajcie państwo ciszy powiedział odchodząc.)
Zimowe ognisko wreszcie się rozpala. Noc w samochodzie jest zimna wydaje mi się, że słyszę dźwięk łapek wilków. Tupią tymi zimowymi łapkami wokół Galloperka.
Potrzeba dłuższego czasu żeby się rozgrzać w śpiworze (trochę panikuję z zimna).
Rano przyjeżdżają chłopaki ze Straży Granicznej żeby sprawdzić czy żyjemy.
Potem jemy pierogi z czosnkiem niedźwiedzim w Tarnawie Niżnej, pani mówi, że w nocy temperatura spadła do minus 15. Wciąż nie mam zasięgu w telefonie. Wyciągamy papierową mapę i planujemy dalszą Drogę….