Droga cz.2
W Horyńcu Zdrój jest pusto, w kawiarni Sanacja na ścianach wiszą reprodukcje Tamary Łempickiej. Podobno w latach dwudziestych to miejsce i całe uzdrowisko tętniło życiem. Przyjeżdżali tu głównie kuracjusze ze Lwowa. Przez duże okna kawiarni patrzę na drzewa. Nagie na tle grudniowego szarego nieba wyglądają niesamowicie. Zapada zmierzch.
Jedziemy wzdłuż granicy wschodniej z Ukrainą. Z południa na północ. Polska wygląda tu zupełnie inaczej.
Na granicy ukraińskiej przez przypadek trafiamy do wielkiego przemysłowego centrum handlowego. Smutne oczy ludzi a każdy pcha przed sobą jakieś paczki. Jestem bardzo głodna, nie jedliśmy śniadania, bo było za zimno.
Zatem w miejscowości Wielkie Oczy umieram z głodu.
Panowie policjanci, którzy zatrzymali nas nie wiadomo dlaczego, długo z nami rozmawiają (ja myślę, że chcieli pogadać, tak po prostu). Rozmawiamy rzecz jasna o życiu a potem jedziemy dalej.
Ptaki w rezerwacie Starzawa wyglądają jak czaple. Na długich nogach czekają do ostatniej chwili żeby czmychnąć przed samochodem. Jest ich całe mnóstwo. Dostojne do końca.
Rano woda w garnuszku na herbatę zamarzła ale teraz powoli nadciąga odwilż. Kolejna noc w Galloperku będzie cieplejsza.
W Horyńcu Zdrój jest pusto, w kawiarni Sanacja na ścianach wiszą reprodukcje Tamary Łempickiej. Podobno w latach dwudziestych to miejsce i całe uzdrowisko tętniło życiem. Przyjeżdżali tu głównie kuracjusze ze Lwowa.
Przez duże okna kawiarni patrzę na drzewa. Nagie na tle grudniowego szarego nieba wyglądają niesamowicie. Zapada zmierzch.
Koniec Tego Roku.
Za chwilę ruszamy dalej. Zatrzymuję ten moment.
Dziś jak zawsze śpimy w Galloperku ale gdzie nim dojedziemy, co na nas czeka, dokąd prowadzi ta Droga, jak skończy się ten Rok..?
Nie wiem.
Na granicy ukraińskiej przez przypadek trafiamy do wielkiego przemysłowego centrum handlowego. Smutne oczy ludzi a każdy pcha przed sobą jakieś paczki. Jestem bardzo głodna, nie jedliśmy śniadania, bo było za zimno.
Zatem w miejscowości Wielkie Oczy umieram z głodu.
Panowie policjanci, którzy zatrzymali nas nie wiadomo dlaczego, długo z nami rozmawiają (ja myślę, że chcieli pogadać, tak po prostu). Rozmawiamy rzecz jasna o życiu a potem jedziemy dalej.
Ptaki w rezerwacie Starzawa wyglądają jak czaple. Na długich nogach czekają do ostatniej chwili żeby czmychnąć przed samochodem. Jest ich całe mnóstwo. Dostojne do końca.
Rano woda w garnuszku na herbatę zamarzła ale teraz powoli nadciąga odwilż. Kolejna noc w Galloperku będzie cieplejsza.
W Horyńcu Zdrój jest pusto, w kawiarni Sanacja na ścianach wiszą reprodukcje Tamary Łempickiej. Podobno w latach dwudziestych to miejsce i całe uzdrowisko tętniło życiem. Przyjeżdżali tu głównie kuracjusze ze Lwowa.
Przez duże okna kawiarni patrzę na drzewa. Nagie na tle grudniowego szarego nieba wyglądają niesamowicie. Zapada zmierzch.
Koniec Tego Roku.
Za chwilę ruszamy dalej. Zatrzymuję ten moment.
Dziś jak zawsze śpimy w Galloperku ale gdzie nim dojedziemy, co na nas czeka, dokąd prowadzi ta Droga, jak skończy się ten Rok..?
Nie wiem.