Granica z Białorusią (droga cz.I)
Nie ma turystów. Nie przyjechali. Wojsko wyjechało w maju i został płot. Oraz zasieki. Okczyn. Chodzimy od domu do domu. Galloper ugrzązł w błocie. Nie da się ruszyć.
Granica z Białorusią.
Pada deszcz. Wieje wiatr. Zasieki. Słupy graniczne. A podobno Łukaszenko poinformował o rozpoczęciu ćwiczeń dowódczo-sztabowych swoich wojsk terytorialnych.
Wielkie przestrzenie.
Bociany. Mnóstwo Boćków.
Nie ma turystów. Nie przyjechali. Wojsko wyjechało w maju i został płot. Oraz zasieki.
Okczyn. Chodzimy od domu do domu. Galloper ugrzązł w błocie. Nie da się ruszyć.
,,Jest mąż nie ma traktora.
Jest traktor nie ma męża
Panie ja jeszcze wczorajszy.’’
W końcu przemiły człowiek wyciąga nas swoim starym ciągnikiem. (Nie ma co prawda hamulców i świateł ale to nie szkodzi).
W Kodeniu są oblaci i ich wielki kościół. Przepych i złoto. Cofamy się zdumieni.
W końcu wychodzi słońce.
Pada deszcz. Wieje wiatr. Zasieki. Słupy graniczne. A podobno Łukaszenko poinformował o rozpoczęciu ćwiczeń dowódczo-sztabowych swoich wojsk terytorialnych.
Wielkie przestrzenie.
Bociany. Mnóstwo Boćków.
Nie ma turystów. Nie przyjechali. Wojsko wyjechało w maju i został płot. Oraz zasieki.
Okczyn. Chodzimy od domu do domu. Galloper ugrzązł w błocie. Nie da się ruszyć.
,,Jest mąż nie ma traktora.
Jest traktor nie ma męża
Panie ja jeszcze wczorajszy.’’
W końcu przemiły człowiek wyciąga nas swoim starym ciągnikiem. (Nie ma co prawda hamulców i świateł ale to nie szkodzi).
W Kodeniu są oblaci i ich wielki kościół. Przepych i złoto. Cofamy się zdumieni.
W końcu wychodzi słońce.