Herstoria Heleny i jej ukochanych Peiskretscham…
Zachowało się też zdjęcie Heleny z 1941 roku ze szpitala w którym leżała po operacji wyrostka. Helena jest już wtedy nastolatką, wygląda prawie tak jak moja nastoletnia córka - dumne i trochę zbuntowane spojrzenie.
,,Jest takie powiedzenie po rosyjsku, że możesz zatrzymać konia w galopie i wejść do płonącej izby. Ono jest mi bardzo bliskie w kontekście bycia kobietą, kobietą odważną.”(Eta Kobi, Kobieta)
…
Helena Nawarka urodziła się 20 lipca 1927 roku w Toszku. W latach trzydziestych wraz z rodzicami przeprowadziła się do Pyskowic.
,,Mieszkali w tym domku ze skośnym dachem. W Peiskretscham poszła już do pierwszej komunii” opowiada Roland Skubała - wnuczek Heleny.
Szkoły do której chodziła Helena to ,,Adolf Hitlerschule” (dzisiaj w tym miejscu jest szkoła nr 5.)
Zachowało się też zdjęcie Heleny z 1941 roku ze szpitala w którym leżała po operacji wyrostka.
Helena jest już wtedy nastolatką, wygląda prawie tak jak moja nastoletnia córka - dumne i trochę zbuntowane spojrzenie.
Na kolejnym zachowanym zdjęciu Helena pozuje z akordeonem – próbuję odczytać z wyrazu jej twarzy zapowiedź niezależnego i silnego charakteru.
W 1944 roku Helena ma siedemnaście lat. Urząd Pracy kieruje ją do pracy w Cegielni (znajduje się tam wtedy sztab obrony przeciwlotniczej ,,Schwere-Heimat-Sperrfeuer-Batterie”). Helena jako telefonista roznosi meldunki. Kiedy wiadomo już, że do Pyskowic zbliżają się Rosjanie jeden z oficerów namawia ją do zostania z rodziną ale ona decyduje się jechać z wojskiem w głąb Niemiec. Po drodze przeżywa bombardowanie Drezna.
,,Trzeba było leżeć twarzą w śniegu. Alianci zrzucali bomby fosforowe, które wzniecały bardzo trudne do ugaszenia pożary. Przeżyłam!” – po latach opowiada swojemu wnuczkowi.
Ostatnim promem przez rzekę Elbę młoda dziewczyna ucieka (,,z takimi jak ona”) ze zniszczonego miasta. Rosjanie depczą im po piętach.
Helena po latach wspomina jak po raz pierwszy zobaczyła człowieka o innym kolorze skóry.
,,Ostatnim transportem na ciężarówce przedostaliśmy się przez rzekę Elbę i tam trafiliśmy do niewoli. Gdy podniesiono plandekę zobaczyłam amerykańskiego żołnierza o czarnym kolorze skóry.’’
Amerykanie kazali Helenie odłożyć wszystkie prywatne przedmioty na bok. W ten sposób dziewczyna straciła swój pamiętnik w którym od lat zapisywała każdy swój dzień. (,,Jaka szkoda - myślę sobie – przepadło prawdziwe źródło herstorii…)
W niewoli amerykańskiej Helena pracowała głównie w biurze i w kuchni.
Pewnego dnia jeden z oficerów amerykańskich zapytał ją skąd jest:
- Peiskretscham!
I od razu dodała, że chce wracać (chociaż wiadomo było, że Peiskretscham to już po prostu Pyskowicea w mieście byli już Polacy i Rosjanie.)
Zatem Helena znowu wyruszyła w podróż. Tym razem w powrotną.
Po dwóch miesiącach dotarła do Gliwic a potem do ukochanych Pyskowic. Wreszcie w domu. Mama otworzyła drzwi i na widok córki rozpłakała się.
I tak rozpoczął się nowy etap w życiu Heleny. W zamian za naukę języka polskiego opiekowała się dziećmi, pracowała też przez jakiś czas w szwalni. Zawsze ,,zawzięta” i zdeterminowana. Kiedy córka siostry jej ojca zachorowała na tyfus była jedyną osobą, która nie bała się opiekować dziewczynką. Helena była naprawdę odważną kobietą!
Czy Helena w ogóle czegoś się bała? Jako osiemnastolatka przewędrowała przez całe Niemcy zajęte przez Rosjan, była w niewoli a potem wróciła.
Zresztą zawsze uparcie wracała do swoich Peiskretscham.
W 1948 roku wyszła za mąż.
Życie toczyło się zwyczajnym rytmem.
Po śmierci męża (to były lata 90) wyjechała do Niemiec i tam już została. W lipcu 2017 miała obchodzić 90 lat. Nie doczekała już tych urodzin. Przed śmiercią zażyczyła sobie pochowania na cmentarzu w Peiskretscham obok zmarłego męża. Rodzina oczywiście spełniła tą prośbę.
Tyle razy przecież wracała do swoich ukochanych Peiskretscham…
Roland Skubała dziękuję za niezwykłą herstorię, fotki z archiwum Rolanda.🙏🏻
…
Helena Nawarka urodziła się 20 lipca 1927 roku w Toszku. W latach trzydziestych wraz z rodzicami przeprowadziła się do Pyskowic.
,,Mieszkali w tym domku ze skośnym dachem. W Peiskretscham poszła już do pierwszej komunii” opowiada Roland Skubała - wnuczek Heleny.
Szkoły do której chodziła Helena to ,,Adolf Hitlerschule” (dzisiaj w tym miejscu jest szkoła nr 5.)
Zachowało się też zdjęcie Heleny z 1941 roku ze szpitala w którym leżała po operacji wyrostka.
Helena jest już wtedy nastolatką, wygląda prawie tak jak moja nastoletnia córka - dumne i trochę zbuntowane spojrzenie.
Na kolejnym zachowanym zdjęciu Helena pozuje z akordeonem – próbuję odczytać z wyrazu jej twarzy zapowiedź niezależnego i silnego charakteru.
W 1944 roku Helena ma siedemnaście lat. Urząd Pracy kieruje ją do pracy w Cegielni (znajduje się tam wtedy sztab obrony przeciwlotniczej ,,Schwere-Heimat-Sperrfeuer-Batterie”). Helena jako telefonista roznosi meldunki. Kiedy wiadomo już, że do Pyskowic zbliżają się Rosjanie jeden z oficerów namawia ją do zostania z rodziną ale ona decyduje się jechać z wojskiem w głąb Niemiec. Po drodze przeżywa bombardowanie Drezna.
,,Trzeba było leżeć twarzą w śniegu. Alianci zrzucali bomby fosforowe, które wzniecały bardzo trudne do ugaszenia pożary. Przeżyłam!” – po latach opowiada swojemu wnuczkowi.
Ostatnim promem przez rzekę Elbę młoda dziewczyna ucieka (,,z takimi jak ona”) ze zniszczonego miasta. Rosjanie depczą im po piętach.
Helena po latach wspomina jak po raz pierwszy zobaczyła człowieka o innym kolorze skóry.
,,Ostatnim transportem na ciężarówce przedostaliśmy się przez rzekę Elbę i tam trafiliśmy do niewoli. Gdy podniesiono plandekę zobaczyłam amerykańskiego żołnierza o czarnym kolorze skóry.’’
Amerykanie kazali Helenie odłożyć wszystkie prywatne przedmioty na bok. W ten sposób dziewczyna straciła swój pamiętnik w którym od lat zapisywała każdy swój dzień. (,,Jaka szkoda - myślę sobie – przepadło prawdziwe źródło herstorii…)
W niewoli amerykańskiej Helena pracowała głównie w biurze i w kuchni.
Pewnego dnia jeden z oficerów amerykańskich zapytał ją skąd jest:
- Peiskretscham!
I od razu dodała, że chce wracać (chociaż wiadomo było, że Peiskretscham to już po prostu Pyskowicea w mieście byli już Polacy i Rosjanie.)
Zatem Helena znowu wyruszyła w podróż. Tym razem w powrotną.
Po dwóch miesiącach dotarła do Gliwic a potem do ukochanych Pyskowic. Wreszcie w domu. Mama otworzyła drzwi i na widok córki rozpłakała się.
I tak rozpoczął się nowy etap w życiu Heleny. W zamian za naukę języka polskiego opiekowała się dziećmi, pracowała też przez jakiś czas w szwalni. Zawsze ,,zawzięta” i zdeterminowana. Kiedy córka siostry jej ojca zachorowała na tyfus była jedyną osobą, która nie bała się opiekować dziewczynką. Helena była naprawdę odważną kobietą!
Czy Helena w ogóle czegoś się bała? Jako osiemnastolatka przewędrowała przez całe Niemcy zajęte przez Rosjan, była w niewoli a potem wróciła.
Zresztą zawsze uparcie wracała do swoich Peiskretscham.
W 1948 roku wyszła za mąż.
Życie toczyło się zwyczajnym rytmem.
Po śmierci męża (to były lata 90) wyjechała do Niemiec i tam już została. W lipcu 2017 miała obchodzić 90 lat. Nie doczekała już tych urodzin. Przed śmiercią zażyczyła sobie pochowania na cmentarzu w Peiskretscham obok zmarłego męża. Rodzina oczywiście spełniła tą prośbę.
Tyle razy przecież wracała do swoich ukochanych Peiskretscham…
Roland Skubała dziękuję za niezwykłą herstorię, fotki z archiwum Rolanda.🙏🏻