Nie ma złych, czy dobrych uczuć...
Nie ma złych czy dobrych uczuć. One po prostu są. Tak jak ten lęk, który nam towarzyszy. Jesteśmy z nim. Z tym lękiem. Jesteśmy w tym wszyscy.
Nie ma złych czy dobrych uczuć. One po prostu są. Tak jak ten lęk, który nam towarzyszy. Jesteśmy z nim. Z tym lękiem. Jesteśmy w tym wszyscy.
(Tego posta piszę od trzech dni - wiadomo dlaczego, ilość spraw do załatwienia, niepodpisanych wiadomości, myśli, rozmów…)
I jeszcze ta nasza stara i dobrze znajoma trauma wojenna. TA WOJNA jest wojną z opowieści mojej/Twojej babci, przeczytanych w liceum książek i obejrzanych filmów. To jest ta sama wojna.
Genialnie pisze o traumie jej specjalistka Wiola Davie: ,,Ponad dekadę pracuję z traumami wojennymi. Ta praca jest bardzo wymagająca, przede wszystkim wymaga samoświadomości I dostępu do różnego rodzaju wsparcia.
I jeszcze (…) wojna na Ukrainie I pomoc potrzebującym to długa droga dlatego trzeba świadomie podejmować decyzje o angażowaniu się w pomoc.”
(Odsyłam tutaj do źródeł czyli do publikacji pani Wioli)
To jest dopiero początek.
Traumy naszych babć, nasze nieprzepracowane traumy podnoszą głowy i rozglądają się po naszych zatroskanych twarzach.
Jak sobie radzę?
Joga to praktyka. To działanie. Co dziennie i od początku. Mam w sobie siłę do działania oraz do mądrego pomagania ale też staram się być blisko siebie i to być bardzo świadomie. Póki co nie ulegam panice ale też nie lukruję i nie wypieram (nie zamykam się na informacje panicznie powtarzając, że mnie to przecież nie dotyczy a wszystko będzie dobrze, nie wysyłam też medytacji ciepła i miłości do Putina i wielkie Love - naprawdę joga ma różne oblicza i tak też bywa…)
Jest ciężko. Wszyscy jesteśmy w wojnie.
(Ale również podczas wojny ludzie kochają, uprawiają seks, piją herbatę i przytulają bliskich).
Opowiadacie na jodze o swoich lękach, siedzimy potem cichutko na matach ale też czasem wybuchamy śmiechem. Tak, tak relacje są bardzo ważne.
Nie ma złych czy dobrych uczuć. One po prostu są. Tak jak ten lęk, który nam towarzyszy. Jesteśmy z nim. Z tym lękiem. Jesteśmy w tym wszyscy.
Fotka Karolina Kasprzak-Szczerbak, krąg mocy, fundacja ARTeria
(Tego posta piszę od trzech dni - wiadomo dlaczego, ilość spraw do załatwienia, niepodpisanych wiadomości, myśli, rozmów…)
I jeszcze ta nasza stara i dobrze znajoma trauma wojenna. TA WOJNA jest wojną z opowieści mojej/Twojej babci, przeczytanych w liceum książek i obejrzanych filmów. To jest ta sama wojna.
Genialnie pisze o traumie jej specjalistka Wiola Davie: ,,Ponad dekadę pracuję z traumami wojennymi. Ta praca jest bardzo wymagająca, przede wszystkim wymaga samoświadomości I dostępu do różnego rodzaju wsparcia.
I jeszcze (…) wojna na Ukrainie I pomoc potrzebującym to długa droga dlatego trzeba świadomie podejmować decyzje o angażowaniu się w pomoc.”
(Odsyłam tutaj do źródeł czyli do publikacji pani Wioli)
To jest dopiero początek.
Traumy naszych babć, nasze nieprzepracowane traumy podnoszą głowy i rozglądają się po naszych zatroskanych twarzach.
Jak sobie radzę?
Joga to praktyka. To działanie. Co dziennie i od początku. Mam w sobie siłę do działania oraz do mądrego pomagania ale też staram się być blisko siebie i to być bardzo świadomie. Póki co nie ulegam panice ale też nie lukruję i nie wypieram (nie zamykam się na informacje panicznie powtarzając, że mnie to przecież nie dotyczy a wszystko będzie dobrze, nie wysyłam też medytacji ciepła i miłości do Putina i wielkie Love - naprawdę joga ma różne oblicza i tak też bywa…)
Jest ciężko. Wszyscy jesteśmy w wojnie.
(Ale również podczas wojny ludzie kochają, uprawiają seks, piją herbatę i przytulają bliskich).
Opowiadacie na jodze o swoich lękach, siedzimy potem cichutko na matach ale też czasem wybuchamy śmiechem. Tak, tak relacje są bardzo ważne.
Nie ma złych czy dobrych uczuć. One po prostu są. Tak jak ten lęk, który nam towarzyszy. Jesteśmy z nim. Z tym lękiem. Jesteśmy w tym wszyscy.
Fotka Karolina Kasprzak-Szczerbak, krąg mocy, fundacja ARTeria