Przetrwamy....
Za furtką stoi starszy pan. Nie widzę połowy twarzy, bo zasłania ją maseczka. Nie widzę czy się uśmiecha czy wręcz przeciwnie. Ale wychodzę. Niechętnie.
Deszcz ścieka mi po plecach, wracam i narzucam niedbale zielony sweterek.
Deszcz ścieka mi po plecach, wracam i narzucam niedbale zielony sweterek.
Dzwonek do furtki.
Pada deszcz.
Wyglądam.
Za furtką stoi starszy pan. Nie widzę połowy twarzy, bo zasłania ją maseczka.
Nie widzę czy się uśmiecha czy wręcz przeciwnie.
Ale wychodzę. Niechętnie.
Deszcz ścieka mi po plecach, wracam i narzucam niedbale zielony sweterek.
Pan zakaszlał.
- Przepraszam zepsuł mi się samochód, czekam na pomoc, czy mogę prosić o szklankę wody, muszę wziąć lekarstwa.
Wracam szybko po wodę. Pan dziękuje i odchodzi.
Deszcz bębni o szyby.
Ale potem myślę co się ze mną stało. Rok temu zaproponowałabym herbatę. Kawę. Pewnie nie zaprosiłabym do środka, bo to obcy mężczyzna ale na pewno uśmiechnęłabym się i zagaiła rozmowę.
Teraz ta sytuacja wywołała we mnie dyskomfort.
Panikę nawet. (Nie oceniam innych, pisze szczerze o sobie.)
(A może chory? Kaszle? Dystans! Natychmiast dystans, dystans nas/mnie uratuje!!)
Nie uśmiechnęłam się. Nie zapytałam dokąd zmierza.
Podałam szklankę wody i uciekłam.
...
Znajoma opowiadała mi, że w klasie jej dziecka chłopczyk miał pozytywny test na koronawirusa. Kilka klas i nauczycieli przyszło kwarantannę. Kilkaset osób. Potem wszyscy wrócili. Ale dzieci nie chcą siedzieć z tym chłopcem w ławce. Pokazują go palcami.
(Nie wymyśliłam tej historii, naprawdę.)
...
Ciekawe czy są jakieś badania na temat tego jakie spustoszenie sprawi w nas ludziach/istotach społecznych strach, lęk, izolacja?
(Straty gospodarcze pewnie łatwiej będzie oszacować co nie zmienia faktu, że one też są przecież stratami osobistymi).
...
Przetrwamy (powtarzam sobie cichutko).
Przetrwamy!!
Jesień 2020…
Pada deszcz.
Wyglądam.
Za furtką stoi starszy pan. Nie widzę połowy twarzy, bo zasłania ją maseczka.
Nie widzę czy się uśmiecha czy wręcz przeciwnie.
Ale wychodzę. Niechętnie.
Deszcz ścieka mi po plecach, wracam i narzucam niedbale zielony sweterek.
Pan zakaszlał.
- Przepraszam zepsuł mi się samochód, czekam na pomoc, czy mogę prosić o szklankę wody, muszę wziąć lekarstwa.
Wracam szybko po wodę. Pan dziękuje i odchodzi.
Deszcz bębni o szyby.
Ale potem myślę co się ze mną stało. Rok temu zaproponowałabym herbatę. Kawę. Pewnie nie zaprosiłabym do środka, bo to obcy mężczyzna ale na pewno uśmiechnęłabym się i zagaiła rozmowę.
Teraz ta sytuacja wywołała we mnie dyskomfort.
Panikę nawet. (Nie oceniam innych, pisze szczerze o sobie.)
(A może chory? Kaszle? Dystans! Natychmiast dystans, dystans nas/mnie uratuje!!)
Nie uśmiechnęłam się. Nie zapytałam dokąd zmierza.
Podałam szklankę wody i uciekłam.
...
Znajoma opowiadała mi, że w klasie jej dziecka chłopczyk miał pozytywny test na koronawirusa. Kilka klas i nauczycieli przyszło kwarantannę. Kilkaset osób. Potem wszyscy wrócili. Ale dzieci nie chcą siedzieć z tym chłopcem w ławce. Pokazują go palcami.
(Nie wymyśliłam tej historii, naprawdę.)
...
Ciekawe czy są jakieś badania na temat tego jakie spustoszenie sprawi w nas ludziach/istotach społecznych strach, lęk, izolacja?
(Straty gospodarcze pewnie łatwiej będzie oszacować co nie zmienia faktu, że one też są przecież stratami osobistymi).
...
Przetrwamy (powtarzam sobie cichutko).
Przetrwamy!!
Jesień 2020…