Stanisława z Pyskowic. Moja babcia jest najlepsza!
Stoję przed gmachem pyskowickiego liceum. Budynek liceum otoczony jest pięknym starym drzewostanem. Te drzewa zapamiętały pewnie niejedną hertorię. Wciąż pada wiosenny deszcz. Myślę o tym, że pani Agata jest godną następczynią swojej matki. To dobrze. Każda herstoria powinna mieć swój dalszy ciąg.
Pada wiosenny deszcz. Stoję przed gmachem pyskowickiego liceum.
Piękny, zbudowany z czerwonej cegły budynek w stylu gotycko-romańskim do użytku został oddany w 1861 roku. W liceum koedukacyjnym i gimnazjum zajęcia rozpoczęły się w 1945 roku w maju. Nauka w szkole trwała 6 lat, w tym 4 lata gimnazjum i dwa lata liceum. Nauczanie rozpoczęło się bez polskiego księgozbioru, brakowało pomocy dydaktycznych i konieczny był dalszy remont budynku.
Obecnie w budynku liceum mieści się również Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna. Jestem umówiona z jej dyrektorką. Pukam do drzwi.
Dyrektorka Agata Orłowska przyjmuje mnie bardzo ciepło. Będziemy rozmawiać o jej mamie Stanisławie Dobrowolskiej – nauczycielce biologii oraz pyskowickiej aktywistce.
Pani Agata uśmiecha się i zaczynamy.
...
Herstoria Stanisławy Dobrowolskiej.
Stanisława przyjechała do Pyskowic (dokładnie do Dzierżna) w 1961 roku. Młoda nauczycielka biologii przyjechała z jedną walizką i nakazem pracy (takie to były czasy). Została bardzo ciepło przyjęta przez mieszkańców (dostała rower a pod jej drzwiami czasem ktoś zostawiał koszyk z grzybami prosto z lasu). Zamieszkała w wynajętym pokoju, który jednak okazał się być bardzo zimny i wtedy dyrektorka szkoły zaprosiła Stanisławę do swojego domu. Czasy były ciężkie ale ludzie okazywali sobie dużo ciepła i życzliwości. Brakowało nauczycieli, łączono klasy więc Stanisława uczyła wszystkiego.
W 1963 urodziła córkę i to był też rok w którym powstała nowa szkoła (dziś nr 6). Pani Stanisława została zaproszona do jej współtworzenia. Była bardzo lubianą nauczycielką, miała dobry kontakt z uczniami.(Czy wśród czytających nasze herstorie jest ktoś z jej uczniów z tego okresu? Jeśli tak to bardzo proszę o odzew!)
Pani Stanisława wkrótce została wicedyrektorką szkoły, skończyła też studia magisterskie.
Jej córka pamięta jak mama zamykała się w kuchni żeby się uczyć. ,,Była bardzo wymagająca wobec siebie ale miał też zrozumienie dla słabszych.” – Agata Orłowska uśmiecha się do swoich słów.
,,Pamiętam jak jeden z uczniów zdał zaległy materiał i tak bardzo się z tego cieszył, że wziął mamę na ręce i zaczął z nią tańczyć” (uśmiechamy się obie).
Takie to były czasy.
Stanisława została również dyrektorką szkoły specjalnej w Pyskowicach i pracowała tam aż do emerytury. ,,Dzięki zaangażowaniu mamy udało się wreszcie wymienić piece węglowe na centralne ogrzewanie”. To były ciężkie czasy ale Stanisława nie bała się wyzwań. Nigdy nie stała w miejscu i jak wiele dzielnych kobiet dzieliła obowiązki domowe z zawodowymi.
Stanisława działała też w Radzie Miejskiej, była Radną i zastępczynią przewodniczącego RM.
,,Była bardzo wymagająca wobec siebie, nigdy nie odpuszczała”- wspomina córka - ,,Nie pamiętam żeby odpoczywała.”
Kiedy zmarł jej maż miała zaledwie 50 lat. Wtedy też zaczęła działać w Związku Emerytów. Poznała tam Jasia Rychlika - pasjonata turystki, aktywistę. Wzięli ślub. ,,To był bardzo fajny związek, jeździli razem na rajdy, byli bardzo aktywni.”
,,Moja babcia jest najlepsza – nosi dżinsy, ma drugiego męża i jeździ na rajdy” (śmiejemy się obie ze słów wnuczki).
I jeszcze: ,,Z babcią to trzeba było wychodzić godzinę wcześniej, bo wszyscy chcieli z nią porozmawiać, zatrzymywali się na ulicy, rozmawiała z każdym.”
Pani Stanisława. Zawsze w ruchu, pełna energii i optymizmu. Pyskowiczanka.
Zamyślamy się obie a potem żegnamy czule.
Stoję przed gmachem pyskowickiego liceum. Budynek liceum otoczony jest pięknym starym drzewostanem. Te drzewa zapamiętały pewnie niejedną hertorię.
Wciąż pada wiosenny deszcz. Myślę o tym, że pani Agata jest godną następczynią swojej matki. To dobrze. Każda herstoria powinna mieć swój dalszy ciąg.
…
Odczuwam głęboką wdzięczność
do wszystkich moich przodkiń
Lidii Krystyny Teofili Anny
Marii Jadwigi Maryni Faustyny
że tutaj jestem oddycham
w moim oddechu Bóg Matka
podtrzymuje i was
czekajcie na mnie z herbatą
i słodkimi ciastkami
kiedy już wrócę do domu
opowiemy sobie wszystkie
te niewysłowione historie
od których boli brzuch
od których się żyje
i
umiera
Magdalena Goik, z jej najnowszego tomiku wierszy.
Piękny, zbudowany z czerwonej cegły budynek w stylu gotycko-romańskim do użytku został oddany w 1861 roku. W liceum koedukacyjnym i gimnazjum zajęcia rozpoczęły się w 1945 roku w maju. Nauka w szkole trwała 6 lat, w tym 4 lata gimnazjum i dwa lata liceum. Nauczanie rozpoczęło się bez polskiego księgozbioru, brakowało pomocy dydaktycznych i konieczny był dalszy remont budynku.
Obecnie w budynku liceum mieści się również Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna. Jestem umówiona z jej dyrektorką. Pukam do drzwi.
Dyrektorka Agata Orłowska przyjmuje mnie bardzo ciepło. Będziemy rozmawiać o jej mamie Stanisławie Dobrowolskiej – nauczycielce biologii oraz pyskowickiej aktywistce.
Pani Agata uśmiecha się i zaczynamy.
...
Herstoria Stanisławy Dobrowolskiej.
Stanisława przyjechała do Pyskowic (dokładnie do Dzierżna) w 1961 roku. Młoda nauczycielka biologii przyjechała z jedną walizką i nakazem pracy (takie to były czasy). Została bardzo ciepło przyjęta przez mieszkańców (dostała rower a pod jej drzwiami czasem ktoś zostawiał koszyk z grzybami prosto z lasu). Zamieszkała w wynajętym pokoju, który jednak okazał się być bardzo zimny i wtedy dyrektorka szkoły zaprosiła Stanisławę do swojego domu. Czasy były ciężkie ale ludzie okazywali sobie dużo ciepła i życzliwości. Brakowało nauczycieli, łączono klasy więc Stanisława uczyła wszystkiego.
W 1963 urodziła córkę i to był też rok w którym powstała nowa szkoła (dziś nr 6). Pani Stanisława została zaproszona do jej współtworzenia. Była bardzo lubianą nauczycielką, miała dobry kontakt z uczniami.(Czy wśród czytających nasze herstorie jest ktoś z jej uczniów z tego okresu? Jeśli tak to bardzo proszę o odzew!)
Pani Stanisława wkrótce została wicedyrektorką szkoły, skończyła też studia magisterskie.
Jej córka pamięta jak mama zamykała się w kuchni żeby się uczyć. ,,Była bardzo wymagająca wobec siebie ale miał też zrozumienie dla słabszych.” – Agata Orłowska uśmiecha się do swoich słów.
,,Pamiętam jak jeden z uczniów zdał zaległy materiał i tak bardzo się z tego cieszył, że wziął mamę na ręce i zaczął z nią tańczyć” (uśmiechamy się obie).
Takie to były czasy.
Stanisława została również dyrektorką szkoły specjalnej w Pyskowicach i pracowała tam aż do emerytury. ,,Dzięki zaangażowaniu mamy udało się wreszcie wymienić piece węglowe na centralne ogrzewanie”. To były ciężkie czasy ale Stanisława nie bała się wyzwań. Nigdy nie stała w miejscu i jak wiele dzielnych kobiet dzieliła obowiązki domowe z zawodowymi.
Stanisława działała też w Radzie Miejskiej, była Radną i zastępczynią przewodniczącego RM.
,,Była bardzo wymagająca wobec siebie, nigdy nie odpuszczała”- wspomina córka - ,,Nie pamiętam żeby odpoczywała.”
Kiedy zmarł jej maż miała zaledwie 50 lat. Wtedy też zaczęła działać w Związku Emerytów. Poznała tam Jasia Rychlika - pasjonata turystki, aktywistę. Wzięli ślub. ,,To był bardzo fajny związek, jeździli razem na rajdy, byli bardzo aktywni.”
,,Moja babcia jest najlepsza – nosi dżinsy, ma drugiego męża i jeździ na rajdy” (śmiejemy się obie ze słów wnuczki).
I jeszcze: ,,Z babcią to trzeba było wychodzić godzinę wcześniej, bo wszyscy chcieli z nią porozmawiać, zatrzymywali się na ulicy, rozmawiała z każdym.”
Pani Stanisława. Zawsze w ruchu, pełna energii i optymizmu. Pyskowiczanka.
Zamyślamy się obie a potem żegnamy czule.
Stoję przed gmachem pyskowickiego liceum. Budynek liceum otoczony jest pięknym starym drzewostanem. Te drzewa zapamiętały pewnie niejedną hertorię.
Wciąż pada wiosenny deszcz. Myślę o tym, że pani Agata jest godną następczynią swojej matki. To dobrze. Każda herstoria powinna mieć swój dalszy ciąg.
…
Odczuwam głęboką wdzięczność
do wszystkich moich przodkiń
Lidii Krystyny Teofili Anny
Marii Jadwigi Maryni Faustyny
że tutaj jestem oddycham
w moim oddechu Bóg Matka
podtrzymuje i was
czekajcie na mnie z herbatą
i słodkimi ciastkami
kiedy już wrócę do domu
opowiemy sobie wszystkie
te niewysłowione historie
od których boli brzuch
od których się żyje
i
umiera
Magdalena Goik, z jej najnowszego tomiku wierszy.