To jak nadzieja w mroku...
Ale liczy się przecież moment zadzierzgnięcia. Drobne rzeczy nigdy się zupełnie nie rozpierzchają. To jak nadzieja w mroku.
Naprawdę mam potrzebę napisania czegoś optymistycznego.
Przytulającego.
Ciepłego.
Troszkę pluszowego i bardzo miękkiego.
W tym ciemno-deszczowo-trudnym grudniu.
Inga Iwasiów podczas wtorkowego spotkania mówiła o tym, że niektórzy to mają potrzebę wydziergania otuliny na drzewo. A z kolei inni mogą mówić, że to nic wielkiego.
Phi!
Ale liczy się przecież moment zadzierzgnięcia.
Drobne rzeczy nigdy się zupełnie nie rozpierzchają.
To jak nadzieja w mroku.
,,Niekiedy jedna osoba wystarczy, by tchnąć ducha w ogromny ruch społeczny, a czasem same jej słowa wysłuchane kilka dekad później; niekiedy parę gorąco zaangażowanych osób zmienia świat; niekiedy inicjują masowy ruch, do którego przyłączają się miliony; niekiedy miliony te wrą tym samym oburzeniem i podzielają te same ideały, a zmiana nadchodzi niespodziewanie niczym zmiana pogody. Wszystkie te sytuacje łączy to, że poczęły się w wyobraźni, zrodziły się z nadziei. Pokładanie w czymś nadziei przypomina grę hazardową. Stawianie na przyszłość, na własne pragnienia, na możliwość, że otwarte serca i niepewność są lepsze niż przygnębienie i poczucie bezpieczeństwa. Nadzieja jest niebezpieczna, a jednak jest przeciwieństwem lęku, żyć bowiem to wystawiać się na ryzyko.” Rebecca Solnit, Nadzieja w mroku
W piątek po jodze podeszła do mnie jedna z Kobiet z grupy Seniorek. Opowiedziała mi o swoim bardzo trudnym dzieciństwie i młodości (ale to nie w tym rzecz wcale). Chodzi o to, że zawsze miała nadzieję. I w niej nie ustawała. Po pięćdziesiątce nauczyła się pływać chociaż wcześniej bardzo się bała wody. A teraz to codziennie rano ćwiczy po kilkanaście minut. I cieszy się życiem.
Drobne aktywności dają nadzieję w mroku!
,,Nadzieja to przekonanie, że to, co robimy, ma znaczenie, nawet jeśli nie sposób z góry przewidzieć, jakiego i kiedy znaczenia nabierze, na kogo i na co może wpłynąć.” Rebacca Solnit, Nadzieja w mroku
Przytulającego.
Ciepłego.
Troszkę pluszowego i bardzo miękkiego.
W tym ciemno-deszczowo-trudnym grudniu.
Inga Iwasiów podczas wtorkowego spotkania mówiła o tym, że niektórzy to mają potrzebę wydziergania otuliny na drzewo. A z kolei inni mogą mówić, że to nic wielkiego.
Phi!
Ale liczy się przecież moment zadzierzgnięcia.
Drobne rzeczy nigdy się zupełnie nie rozpierzchają.
To jak nadzieja w mroku.
,,Niekiedy jedna osoba wystarczy, by tchnąć ducha w ogromny ruch społeczny, a czasem same jej słowa wysłuchane kilka dekad później; niekiedy parę gorąco zaangażowanych osób zmienia świat; niekiedy inicjują masowy ruch, do którego przyłączają się miliony; niekiedy miliony te wrą tym samym oburzeniem i podzielają te same ideały, a zmiana nadchodzi niespodziewanie niczym zmiana pogody. Wszystkie te sytuacje łączy to, że poczęły się w wyobraźni, zrodziły się z nadziei. Pokładanie w czymś nadziei przypomina grę hazardową. Stawianie na przyszłość, na własne pragnienia, na możliwość, że otwarte serca i niepewność są lepsze niż przygnębienie i poczucie bezpieczeństwa. Nadzieja jest niebezpieczna, a jednak jest przeciwieństwem lęku, żyć bowiem to wystawiać się na ryzyko.” Rebecca Solnit, Nadzieja w mroku
W piątek po jodze podeszła do mnie jedna z Kobiet z grupy Seniorek. Opowiedziała mi o swoim bardzo trudnym dzieciństwie i młodości (ale to nie w tym rzecz wcale). Chodzi o to, że zawsze miała nadzieję. I w niej nie ustawała. Po pięćdziesiątce nauczyła się pływać chociaż wcześniej bardzo się bała wody. A teraz to codziennie rano ćwiczy po kilkanaście minut. I cieszy się życiem.
Drobne aktywności dają nadzieję w mroku!
,,Nadzieja to przekonanie, że to, co robimy, ma znaczenie, nawet jeśli nie sposób z góry przewidzieć, jakiego i kiedy znaczenia nabierze, na kogo i na co może wpłynąć.” Rebacca Solnit, Nadzieja w mroku