Z otwartymi oczami...
Życie wije się jak leśna ścieżka. Są okresy kwitnienia i takie kiedy liście z nas opadają odsłaniając nagi szkielet.
Czy to sprawia brak słońca?
Przedłużająca się zima?
Tęsknota za białą i nieskazitelną taflą śniegu albo wręcz przeciwnie - soczystą zielenią?
W zeszłym roku czytałam Wam na jodze ,,Zimowanie”, Katherine May:
Życie wije się jak leśna ścieżka. Są okresy kwitnienia i takie, kiedy liście z nas opadają odsłaniając nagi szkielet.
Cykliczność…
Wczoraj odbieraliśmy części do Galloperka. Wieś gdzieś na wschodzie Polski. Brak kolorów. Tylko szarość. Brudny śnieg i błoto.
Na rynku w Sandomierzu pusto. Pada deszcz.
A jednak wracając słuchaliśmy Donny Summer , sprzedawca na stacji gdzieś pod Bochnią widząc Futnika zaczął ze wzruszeniem opowiadać o swoim ukochanym piesku a kieliszek wina w kawiarni w Sandomierzu pachniał soczyście i owocowo.
Czytam kolejną książkę Jorge Bucaya psychoterapeuty Gestalt, ,,Kochać z otwartymi oczami” (mam ją dzięki cudownej Sabinie, która skserowała ją naszej Gestaltowej grupie).
W tym tygodniu na jodze na Sroczej, w Toszku, w Pyskowicach i w Rudzie Śląskiej będzie zatem o SERCU czyli tzw otwieranie klatki piersiowej, rozluźnianie barków i delikatne wygięcia.
I będę Wam też czytała ,,Kochać z otwartymi oczami” czyli o akceptowaniu siebie i o tym, że fajnie jest się rozwijać (chociaż to czasem jest trudne). I dobrze jest uczyć się z trudności. I że jest to jeden ze sposobów stawiania czołu światu - obserwacja rzeczywistości i decyzja, co robię. Ale czasem surfować na fali. I dać się ponieść. I puścić .
Z otwartymi oczami!
Przedłużająca się zima?
Tęsknota za białą i nieskazitelną taflą śniegu albo wręcz przeciwnie - soczystą zielenią?
W zeszłym roku czytałam Wam na jodze ,,Zimowanie”, Katherine May:
Życie wije się jak leśna ścieżka. Są okresy kwitnienia i takie, kiedy liście z nas opadają odsłaniając nagi szkielet.
Cykliczność…
Wczoraj odbieraliśmy części do Galloperka. Wieś gdzieś na wschodzie Polski. Brak kolorów. Tylko szarość. Brudny śnieg i błoto.
Na rynku w Sandomierzu pusto. Pada deszcz.
A jednak wracając słuchaliśmy Donny Summer , sprzedawca na stacji gdzieś pod Bochnią widząc Futnika zaczął ze wzruszeniem opowiadać o swoim ukochanym piesku a kieliszek wina w kawiarni w Sandomierzu pachniał soczyście i owocowo.
Czytam kolejną książkę Jorge Bucaya psychoterapeuty Gestalt, ,,Kochać z otwartymi oczami” (mam ją dzięki cudownej Sabinie, która skserowała ją naszej Gestaltowej grupie).
W tym tygodniu na jodze na Sroczej, w Toszku, w Pyskowicach i w Rudzie Śląskiej będzie zatem o SERCU czyli tzw otwieranie klatki piersiowej, rozluźnianie barków i delikatne wygięcia.
I będę Wam też czytała ,,Kochać z otwartymi oczami” czyli o akceptowaniu siebie i o tym, że fajnie jest się rozwijać (chociaż to czasem jest trudne). I dobrze jest uczyć się z trudności. I że jest to jeden ze sposobów stawiania czołu światu - obserwacja rzeczywistości i decyzja, co robię. Ale czasem surfować na fali. I dać się ponieść. I puścić .
Z otwartymi oczami!