Żebyś była ładniejsza, młodsza i milsza...
Mam dosadne przeczucie, że czasy które nadchodzą nie będą wcale łatwe i przyjemne. Tym bardziej potrzebny nam jest krytyczny osąd, trzymanie się razem, szczera rozmowa o naszych traumach i małych potknięciach.
Ten post chodzi mi po głowie od dawna.
W tym tygodniu czytamy na jodze o łechtaczce. (Jej Jaśnie Wysokość Łechtaczka sięga aż do guzów kulszowych. Naprawdę jest wielka. Widoczny ,,guziczek rozkoszy” to tylko jej niewielka część. Ona jest naprawdę wszędzie!)
A tymczasem nad Pyskowicami przetaczają się różowe zachody słońca.
Ale wracając do posta, który chodzi mi po głowie od dawna…
,,Czuję zawsze gorzej po tym jak przeglądam Instagrama’’ - mówi bliska mi bardzo młoda Kobieta.
Wszystko możesz.
Chcesz być szczęśliwa. To bądź.
A jeśli byłaś niekochana w dzieciństwie to mów sobie codziennie o poranku jaka
jesteś wspaniała oraz kocham Cię i będzie dobrze (dlaczego milczą na temat długiej i żmudnej psychoterapii?).
Oraz - wystarczy chcieć.
Nocami oglądam serial ,,Sprzątaczka”, który jest o niebo prawdziwszy niż rady tych wszystkich celebrytek razem wziętych.
To jest film, który wciska w ziemię. O tym jak to jest odchodzić i wracać siedem razy do przemocowego partnera. Oraz starać się przeżyć będąc samotną młodą matką.
To film obalający mity.
Mit pierwszy - przemoc jest zawsze widoczna i zostawia fizyczne ślady. Mit drugi - ciężka praca zawsze wyniesie Cię na szczyt (i możesz wszystko).
To film odsłaniający paradoksy systemu: bohaterka potrzebuje pracy, aby dostać mieszkanie, ale nie może znaleźć pracy bez... dowodu zamieszkania.
Przecież wszystko zależy od Ciebie, prawda?
Taka trochę pleśń pod powierzchnią (kto oglądał film ten wie!)
Paulina Młynarska (jej ostatnią książkę również czytamy na jodze równolegle z opowieścią o Jaśnie Wielmożnej Pani Łechtaczce) pisze:
,,Przemawiają łagodnym, uduchowionym tonem, ich znak firmowy to dobro kobiety.
Mają je na ustach od rana do nocy, przekonując, że wszystko, co robią, robią tylko po to, by cię wspierać, nauczyć lepszego życia, zmotywować do ćwiczeń, odchudzić, uzdrowić, naprawić!
Żebyś była ładniejsza, młodsza i milsza.
Ich troska o kobiece dobro nie sięga jednak tam, gdzie kończy się ich interes, a zaczyna zadzieranie z patriarchatem. Próżno szukać instagramowych bogiń na protestach w obronie deptanych kobiecych praw. (…)
Insta-boginie lubią tłumaczyć ten stan rzeczy apolitycznością i trzymaniem się z daleko od niskiej energii konfliktów. (…)
Czytam to i czasami robi mi się bardzo smutno – czy może raczej ,,wchodzę w niską wibrację smutku”, bo tak zapewne skomentowałaby to jedna czy druga wyznawczyni apolitycznego zarabiania grubej kasy od sponsorów, którzy zwyczajnie sobie nie życzą, aby ich ,,ikony zdrowego życia i kobiecej mocy” miały poglądy na coś więcej niż wyższość kurkumy nad imbirem w spalającym tłuszcz porannym smoothie.
Sponsorów, którzy zaznaczają w swoich kontraktach i bez szemrania zerwą każdy za najmniejszy przejaw zaangażowania w drażliwe tematy społeczne.
Oto wielka tajemnica apolityczności i niekończącej się słodyczy bogiń ery dziadocenu!
Zamaskowanych strażniczek patriarchatu, które pod pretekstem rozwoju osobistego, często połączonego z praktyką jogi, medytacji i zdrowym stylem życia, zrobią wszystko, aby trzymać się z dala od spraw istotnych.”
Pani Paulino, w samo sedno!
Czy może nas nie interesować mur budowany na wschodniej granicy, arogancja rządu, łamanie praw kobiet, kryzys, inflacja, wzrost zachorowań na choroby psychiczne….?
(Żebyś była ładniejsza, młodsza i milsza.)
Przecież i tak nie uciekniemy od tego.
Jak mawiała moja ukochana Gloria Steinem – możesz nie interesować się polityką ale polityka i tak zainteresuje się Tobą.
Mam dosadne przeczucie, że czasy które nadchodzą nie będą wcale łatwe i przyjemne. Tym bardziej potrzebny nam jest krytyczny osąd, trzymanie się razem, szczera rozmowa o naszych traumach i małych potknięciach.
Prawdziwe relacje bez ściemy i lukru.
I o tym właśnie miał być ten post…
Cytowane fragmenty pochodzą z książki Pauliny Młynarskiej Moja Lewa Joga
Fotka mojej przyjaciółki Moniki Burszczan
W tym tygodniu czytamy na jodze o łechtaczce. (Jej Jaśnie Wysokość Łechtaczka sięga aż do guzów kulszowych. Naprawdę jest wielka. Widoczny ,,guziczek rozkoszy” to tylko jej niewielka część. Ona jest naprawdę wszędzie!)
A tymczasem nad Pyskowicami przetaczają się różowe zachody słońca.
Ale wracając do posta, który chodzi mi po głowie od dawna…
,,Czuję zawsze gorzej po tym jak przeglądam Instagrama’’ - mówi bliska mi bardzo młoda Kobieta.
Wszystko możesz.
Chcesz być szczęśliwa. To bądź.
A jeśli byłaś niekochana w dzieciństwie to mów sobie codziennie o poranku jaka
jesteś wspaniała oraz kocham Cię i będzie dobrze (dlaczego milczą na temat długiej i żmudnej psychoterapii?).
Oraz - wystarczy chcieć.
Nocami oglądam serial ,,Sprzątaczka”, który jest o niebo prawdziwszy niż rady tych wszystkich celebrytek razem wziętych.
To jest film, który wciska w ziemię. O tym jak to jest odchodzić i wracać siedem razy do przemocowego partnera. Oraz starać się przeżyć będąc samotną młodą matką.
To film obalający mity.
Mit pierwszy - przemoc jest zawsze widoczna i zostawia fizyczne ślady. Mit drugi - ciężka praca zawsze wyniesie Cię na szczyt (i możesz wszystko).
To film odsłaniający paradoksy systemu: bohaterka potrzebuje pracy, aby dostać mieszkanie, ale nie może znaleźć pracy bez... dowodu zamieszkania.
Przecież wszystko zależy od Ciebie, prawda?
Taka trochę pleśń pod powierzchnią (kto oglądał film ten wie!)
Paulina Młynarska (jej ostatnią książkę również czytamy na jodze równolegle z opowieścią o Jaśnie Wielmożnej Pani Łechtaczce) pisze:
,,Przemawiają łagodnym, uduchowionym tonem, ich znak firmowy to dobro kobiety.
Mają je na ustach od rana do nocy, przekonując, że wszystko, co robią, robią tylko po to, by cię wspierać, nauczyć lepszego życia, zmotywować do ćwiczeń, odchudzić, uzdrowić, naprawić!
Żebyś była ładniejsza, młodsza i milsza.
Ich troska o kobiece dobro nie sięga jednak tam, gdzie kończy się ich interes, a zaczyna zadzieranie z patriarchatem. Próżno szukać instagramowych bogiń na protestach w obronie deptanych kobiecych praw. (…)
Insta-boginie lubią tłumaczyć ten stan rzeczy apolitycznością i trzymaniem się z daleko od niskiej energii konfliktów. (…)
Czytam to i czasami robi mi się bardzo smutno – czy może raczej ,,wchodzę w niską wibrację smutku”, bo tak zapewne skomentowałaby to jedna czy druga wyznawczyni apolitycznego zarabiania grubej kasy od sponsorów, którzy zwyczajnie sobie nie życzą, aby ich ,,ikony zdrowego życia i kobiecej mocy” miały poglądy na coś więcej niż wyższość kurkumy nad imbirem w spalającym tłuszcz porannym smoothie.
Sponsorów, którzy zaznaczają w swoich kontraktach i bez szemrania zerwą każdy za najmniejszy przejaw zaangażowania w drażliwe tematy społeczne.
Oto wielka tajemnica apolityczności i niekończącej się słodyczy bogiń ery dziadocenu!
Zamaskowanych strażniczek patriarchatu, które pod pretekstem rozwoju osobistego, często połączonego z praktyką jogi, medytacji i zdrowym stylem życia, zrobią wszystko, aby trzymać się z dala od spraw istotnych.”
Pani Paulino, w samo sedno!
Czy może nas nie interesować mur budowany na wschodniej granicy, arogancja rządu, łamanie praw kobiet, kryzys, inflacja, wzrost zachorowań na choroby psychiczne….?
(Żebyś była ładniejsza, młodsza i milsza.)
Przecież i tak nie uciekniemy od tego.
Jak mawiała moja ukochana Gloria Steinem – możesz nie interesować się polityką ale polityka i tak zainteresuje się Tobą.
Mam dosadne przeczucie, że czasy które nadchodzą nie będą wcale łatwe i przyjemne. Tym bardziej potrzebny nam jest krytyczny osąd, trzymanie się razem, szczera rozmowa o naszych traumach i małych potknięciach.
Prawdziwe relacje bez ściemy i lukru.
I o tym właśnie miał być ten post…
Cytowane fragmenty pochodzą z książki Pauliny Młynarskiej Moja Lewa Joga
Fotka mojej przyjaciółki Moniki Burszczan