Poznam Panią z Pyskowic czas na drugą odsłonę....

Pani Blauman – wyobrażam ją sobie, elegancką kobietę, która pomimo czasów w których żyła nosiła się modnie. Sukienki mini, apaszki a może kocie okulary przeciwsłoneczne (czy ktoś może mi opowiedzieć jak było naprawdę?)
- Najważniejsza sprawa dla kobiety to dobrze zajmować się domem, tak kiedyś było– mówi pani Brygida Skubała – ale po wojnie to się zmieniło – dodaje uśmiechając się.

- Od mojego taty siostra uczyła się na fryzjerkę, tato pomógł siostrze się wykształcić. Potem otworzyła swój zakład na Powstańców Śląskich w Pyskowicach. Po wojnie chodziło się strzyc do cioci.

Siedzimy w przytulnym mieszkanku pani Brygidy.

- Całe życie tutaj mieszkam, od urodzenia. Nasz stary dom przy ulicy pamięta wielu lokatorów. (I pewnie też ma swoja herstorię – myślę sobie - kiedy wchodzę z podwórka na korytarz to trochę jakbym przenosiła się w inny czas.)

Pani Brygida ma niesamowicie ciepły uśmiech, za chwilkę przybiega jeszcze jej synowa i teraz już razem szukamy kobiet, które zapisały się w powojennej herstorii Pyskowic. (Takich, które jednak opuściły swoje kuchnie, sypialnie i ruszyły do świata!)

Nauczycieli, harcerki, drobne przedsiębiorczynie…

Pani Anna Miśków – nauczycielka w szkole podstawowej nr 5, pojawia się też w opowieści mamy Błażeja – prowadziła w szkole szczep harcerski, dzieci ja uwielbiały, ,,to co powiedziała nasza pani było święte” ale o pyskowiczankach-harcerkach opowiem jeszcze dokładniej…

Kolejny ważny trop pojawia się dość szybko.

Sięgam też do przewodnika on line po Pyskowicach:

,,W latach 50 rozpoczęto rozbudowę Pyskowic od strony północnej. W ramach osiedla wybudowanego w pierwszej połowie lat 50. w stylu socrealistycznym powstał duży Plac Piłsudskiego z prowadzącą do niego szeroką Aleją 1 Maja. Na Alei, w pobliżu Placu istniał bar - jadłodajnia, o niedobrej opinii wśród pyskowickich seniorów. Potem, gdy władzę przejęła tam pani Blaumanowa, powstała przyjemna kawiarnia Kaprys z parasolkami na zewnątrz. W swoim czasie była ona najbardziej popularna, być może ze względu na urok właścicielki. Tutaj mieszkańcy gościli najchętniej w niedziele po mszy.”

Pani Blauman – wyobrażam ją sobie, elegancką kobietę, która pomimo czasów w których żyła nosiła się modnie. Sukienki mini, apaszki a może kocie okulary przeciwsłoneczne (czy ktoś może mi opowiedzieć jak było naprawdę?)

Dostaję fotkę podpisaną ,,Pyskowice, Plac 1 Maja (obecny plac Piłsudkiego), rok 1967”.

Na fotce przed kawiarnią Kaprys stoją dwie kobiety, jedna starsza w eleganckim płaszczyku, dostrzegam wpiętą broszkę. Kim jest ta kobieta?

Dziś na miejscu kawiarni Kaprys jest sklep elektryczny. Zamykam oczy i próbuję sobie poczuć zapach parzonej i podawanej w szklance kawy wraz z lody cassate.

Była jeszcze jedna pani Żelazna - właścicielka restauracji “Pod Ratuszem”, kiedyś też kierowniczka “Polonii”. ,,Myślę, że mogłaby wiele powiedzieć o życiu towarzysko-rozrywkowym Pyskowic ostatnich dekad. Zawsze umalowana, z charakterystycznym kokiem, a la wczesny Bareja, czarująca, uczciwa, gospodarna, władcza.” ( o niej pisze w swoim her-skrócie Mirek).

Ach, i jeszcze Szymborska. Tak, tak TA Szymborska. Przejeżdżała kiedyś przez Pyskowice i tak powstał bardzo sprośny i lubieżny limeryk. Poszukajcie go Państwo sami (wystarczy wpisać w wyszukiwarce – Szymborska Pyskowice limeryk).



Dziękuję za te herstoryczne tropy Rolandowi, jego mamie Brygidzie, żonie Agnieszce, Mirkowi, Michałowi i Błażejowi. Fotki kolejno: 1.Autor: Ginter Klaka, zbiory:Michał Kołodziej, 2. Zdjęcie z archiwów rodziny Kłódczyńskich

Sierpień 2021 r.
Katarzyna Szota-Eksner

Galeria

Geek Factory