Wspólnota... (o filmie i książce Nomadland)

Nie wiem jak to jest i czy obraz w Nomadland jest przesłodzony czy też nie i czy wędrowcy-koczownicy siedzący wokół ogniska na pustyni a potem ruszający samotnie w drogę są szczęśliwi i czy to jest obraz o odrzuceniu czy raczej o solidarności i czym to szczęście jest ale zatrzymuję się właśnie nad tym momentem wspólnoty, bycia razem w chwili i życia pomimo nie wpasowania się w kapitalistyczny wyścig (chociaż gorzkich momentów jest w filmie wiele).
Justyna Kopińska w ostatnim felietonie pisze o filmie Nomadland.

Zgadzam się z nią w całej rozciągłości - dla mnie to też jeden z najważniejszych filmów jakie obejrzałam w swoim życiu (już dawno miałam o tym napisać ale dopiero teraz znalazłam chwilkę).

,,Ich oszczędności wyparowały po kryzysie w 2008 roku lub z powodu różnych życiowych wypadków. Zamiast przejść na zasłużoną emeryturę, żegnają się z wygodnym życiem klasy średniej, sprzedają domy, których nie mogą utrzymać, przesiadają się do kamperów, przyczep czy pikapów i ruszają w drogę. Jeżdżą od stanu do stanu w poszukiwaniu dorywczej pracy – na kempingach, przy zbiorach owoców, w centrach logistycznych Amazona.” (z okładki książki Jessici Bruder, Nomadland)

Koczownicy nowej ery.

Główna bohaterka Fern mieszka w kamperze, podróżuje po Stanach, pracując w różnych miejscach. Nie szuka stałych relacji – definitywnie odrzuca takie propozycje.

Kopińska pisze: „Nomadland jest jednym z najważniejszych obrazów poprzedniego roku, bo pokazuje nam zupełnie inne podejście. Świat osób wycofanych ze społeczeństwa, którzy spoglądają na siebie krytycznie. A im bardziej zagłębiają się we własne niedoskonałości, tym mniej oceniają innych. Znika strach przed drugim człowiekiem, pojawia się to, co psychologowie określają naturalną wspólnotą.

Nie jest ona możliwa w systemie kapitalistycznym, który w żaden sposób nie chroni słabszych. Bogaci stają się bogatszymi, a biedni biedniejszymi. To film o tym, jakie wartości są obecnie wyrzucane ze społeczeństwa, i ile na tym wszyscy tracimy.”

Film był podobno krytykowany za pokazanie zbyt ugładzonej wersji współczesnego koczownika.

Czy tak jest? Film pokazuje przecież różne oblicza ,,bezdomności” (celowo używam cudzysłowu). Fern mówi o sobie, że nie jest ,,homeless” tylko „houseless”.

Jako osoba nie pracująca na etacie, samodzielna i żyjąca z tego co wypracuje w danym miesiącu również w pewnym momencie musiałam zmierzyć się z lękiem związanym w potocznym rozumieniu z ,,nie-stabilizacją’’.

Świat pędzi na oślep – kolejny kredyt i kolejny, do września szczepienia na covid będą bezpłatne czytam co piszą politycy, w Amazonie starsi ludzie pracują na akord - ,,Szefostwo śledziło też tempo, z jakim wyrabia się normę godzinową. Po zeskanowaniu produktu na wyświetlaczu zaczyna się odliczanie. Stąd wiedziała, ile ma sekund, żeby sięgnąć po kolejną rzecz, co przypominało przejście na kolejny poziom w grze wideo.''

Justyna Kopińska w swoim felietonie cytuje profesora Bogdana Wojciszke, który twierdzi, że większość ludzi skupia się w życiu na sprawczości, a nie na wspólnocie.

Świąteczny obiad na jałowej księżycowej połaci pustyni niedaleko autostrady międzystanowej numer 10 w Kalifornii. Wokół zaparkowanych kilkadziesiąt różnych pojazdów, ludzie wspólnie siadają do siedmiokilogramowego indyka, obiad trwa tak długo, że nawet psy zlizujące resztki z talerzy zdążą się nasycić.

Wspólnota.

Brzmi trochę jak bajka a do tego jeszcze Bob Wells sympatyczny brodacz i trochę taki guru koczowników : ,,Po przeprowadzce do vana uświadomiłem sobie, że wszystko, co mi wmawia społeczeństwo, jest kłamstwem. Wmówili mi, że mam się ożenić, zamieszkać w domu z białym płotem, chodzić do pracy, żeby później móc się cieszyć końcówką życia, choć męczyłem się przez całą resztę.”

Nie wiem jak to jest i czy obraz w Nomadland jest przesłodzony czy też nie i czy wędrowcy-koczownicy siedzący wokół ogniska na pustyni a potem ruszający samotnie w drogę są szczęśliwi i czy to jest obraz o odrzuceniu czy raczej o solidarności i czym to szczęście jest ale zatrzymuję się właśnie nad tym momentem wspólnoty, bycia razem w chwili i życia pomimo nie wpasowania się w kapitalistyczny wyścig (chociaż gorzkich momentów jest w filmie wiele).

Świetny film. I książka.

Fotka Gosia Wiesner-Spyrczyńska, wiosenny Sopatowiec


Czerwiec 2021 r.
Katarzyna Szota-Eksner
Geek Factory